Ta książka Niny Lykke jest jak palec wskazujący w naszą stronę ze słowami: „Nie potraficie docenić i odpowiednio korzystać z tego, co macie”. (…) Coś ważnego może się psuć się przez rzeczy proste – ale też prostota może być dobrym lekarstwem. Jak możliwość dodzwonienia się do kogoś w odpowiednim momencie i pogadania o czymkolwiek albo po prostu pomilczenie razem. (…) Za tłumaczenie kolejnej w tym roku książki z norweskiego na polski wzięła się Karolina Drozdowska (tym razem miała do czynienia z publikacją bardziej lekką w przekazie niż „Zabierz mnie do domu” Marie Aubert). I ponownie zrobiła to z odpowiednim wyczuciem, stąd obecność „szast-prast”, „zarżeliśmy”, „Najlepsze w takiej gadce szmatce jest to, że można się za nią ukryć”.
Rafał Kowalski



