„Ottessa Moshfegh co najmniej dwa razy znalazła się w awangardzie pandemii. Kiedy miała 24 lata i jeszcze żadnych istotnych publikacji na koncie, prowadziła klub punkowy w chińskim Wuhanie. Tak, tym samym Wuhanie (scena alternatywna jest tam bardzo prężna). Było upalne lato, co w tym regionie świata oznacza również wilgoć i trudności z oddychaniem. Klub punkowy, który Moshfegh założyła ze swoim ówczesnym chłopakiem, nie prosperował zbyt dobrze. Jej głównym zajęciem było otwieranie baru wczesnym popołudniem i siedzenie tam samotnie do 4 rano. (…) zajmowała się wtedy głównie opróżnianiem szklanek z wymyślnymi koktajlami własnego pomysłu, jadła jeden plaster melona na cały dzień i ćwiczyła po cztery godziny dziennie. (…) Od mniej więcej dekady uważana jest za jedną z najlepszych młodych pisarek amerykańskich. Po drodze zaliczyła asystowanie Jean Stein, muzie bohemy Nowego Jorku i agentce literackiej, która zaniosła jej opowiadania do „Paris Review”. Potem sprawy potoczyły się szybko: nominacje do najważniejszych nagród, w tym Bookera, nagrody, kultowy status, zostanie boginią hipsterskiej literatury. Mój rok relaksu i odpoczynku – sztandarowa powieść milenialna – choć dzieje się tuż przed 11 września, stała się perfekcyjną metaforą lockdownu i pandemicznej depresji (to ten drugi raz). (…) Moshfegh jest bezwzględnie, bezlitośnie inteligentna, przenikliwa i umie pisać tak, jakby nieuchwytny urok surrealistycznych dialogów Jane Bowles spotkał witriol Patricii Highsmith. Moshfegh jest dekadencka, niesamowicie złośliwa, ma niewyczerpaną zdolność tworzenia światów, a tym, co ją wyróżnia, jest niepowtarzalny styl: kpiąco-złośliwy, wprost, bez ogródek i cackania się. (…) ”
