Autor umiejętnie żongluje nastrojem Czytelniczki/Czytelnika. Trudno nie śmiać się z próby przerobienia jednej z książek bohatera tej powieści na język filmowy. Albo przy wątku gubienia przez niego książki o Zagładzie – swoją drogą ta historia wydaje się świetną metaforą próby nie życia tylko przeszłością.
Można wzruszyć się postacią babci, do której Autor wysłał pocztówkę w jej rodzinnego miasta („Napisałem babci, że w lobby mojego hotelu podają do herbaty kremówki. A wczoraj w wyszukanej restauracji pierwszym daniem był rosół z kreplech. I mimo że nie znalazłem jej domu, wszystko w Warszawie przypomina mi o niej”).
Rafał Kowalski
