„Turbulencje powodują, że przestajemy się czuć komfortowo, zaczynamy odczuwać niepokój, bo wszystko wokół zaczyna złowieszczo drgać. Turbulencje Szalaya działają podobnie na czytelnika i pozostawiają go w niepokoju; choć książka się kończy, to opowieść cały czas trwa, a połączenie nie zostaje przerwane. Lektura tych opowiadań zostawia spory czytelniczy niedosyt, ale także pobudza do przemyśleń, a przez okres pandemii otrzymuje dodatkowy kontekst. Nie sposób nie wspomnieć o świetnym tłumaczeniu Dobromiły Jankowskiej, dzięki któremu niepokój prozy Szalaya został przelany na język polski, a także o kapitalnej okładce autorstwa Tomasza Majewskiego, od której robi się cudownie niedobrze.”
- „Zwyczajnie i szaro?”