Slow Reading o Legendzie o samobójstwie
Legenda o samobójstwie Davida Vanna to książka, w której wątki biograficzne mieszają się z fikcją. Nie da się jej czytać w oderwaniu od rodzinnej historii autora, ponieważ jest ona zbyt ważna dla jej zrozumienia. Ojciec Vanna, tak jak ojciec książkowego Roya, popełnił samobójstwo. Dla nastoletniego Davida było to traumatyczne doświadczenie, z którym bardzo długo się zmagał. Legenda… jest mocną opowieścią o samobójstwie członka rodziny i emocjonalnych konsekwencjach dla najbliższych, którzy pozostali i muszą sobie z tym poradzić.
Legenda o samobójstwie to zbiór kilku opowiadań, połączonych ze sobą tymi samymi bohaterami i historią. Każde z nich jest wariacją na jeden temat. Różnymi możliwymi scenariuszami tego samego zdarzenia. Trzy pierwsze opowiadania stanowią swoiste preludium do najważniejszej, najmocniejszej i najdłuższej opowieści, noweli właściwie – Wyspy Sukkwan. Dwa ostatnie są zaś rodzajem kody. Wszystkie razem tworzą jeden utwór, w którym najgłośniej brzmią synowska wściekłość i żal.
„Matka urodziła mnie na wyspie Adak, niewielkim kawałku skały i śniegu w odległym archipelagu Aleutów, przy krawędzi Morza Beringa” – rozpoczyna swą opowieść Roy. Nie będzie to jednak historia sielankowego dzieciństwa w pięknym surowym klimacie Alaski, spędzonego wśród dzikiej przyrody na polowaniach i połowach. Legenda o samobójstwie jest bowiem książką o utracie, która rzuca cień na wszystkie poczynania bohaterów, nawet jeśli oni sami nie uświadamiają sobie jeszcze przyszłości.
Ojciec Roya, Jim, dentysta z niespełnionymi marzeniami o zostaniu rybakiem i traperem, to postać tragiczna. Z rozpaczliwym zapałem rzuca się w kolejne przedsięwzięcia, w nadziei, że któreś z nich przyniesie mu w końcu upragniony sens życia. Kupuje łódź rybacką, wikła się w romanse, zawiera kolejne małżeństwo, wydaje ostatnie pieniądze na chatę na niezamieszkanej wyspie, do której zabiera Roya, by spełnić swoje marzenia o życiu pioniera…
Ale my, jak pisze Monika Sznajderman w Fałszerzach pieprzu, „wiemy więcej, znamy koniec”. Czytając o udanych połowach, czy o ojcu, podekscytowanym perspektywą przeżycia z Royem niepowtarzalnej przygody na wyspie Sukkwan, czujemy podskórnie, że nie będzie szczęśliwego finału. „Każde zdjęcie – nawet najradośniejsze – mówi (…) «o śmierci dokonanej w czasie przyszłym»”. Ta przyszłość, jeszcze nie znana bohaterom, ale już przeczuwana przez czytelnika, stanowi główne źródło napięcia w książce.
Jednak to David Vann rozdaje tu karty. To on, inaczej niż w prawdziwym życiu, jest panem losów swoich bohaterów. Może pisać alternatywne wersje wydarzeń – i czyni to. Przeznaczenie wypełni się, ale w jakiej formie? Kiedy czytelnik myśli, że już wszystko wie, Legenda o samobójstwie zaskakuje wstrząsającym zwrotem akcji. Od tej pory nie sposób już jej odłożyć. Vann dosłownie przygważdża czytelnika. Z coraz większym niedowierzaniem śledzimy rozwój wypadków na wyspie Sukkwan, a nowela zamienia się w narzędzie zemsty i ma coraz większą siłę rażenia.
WŚCIEKŁOŚĆ I ŻAL
Legenda o samobójstwie jest rozliczeniem z ojcem. Rozliczenie to odpowiednie słowo. David Vann się nie patyczkuje i każe swojemu-nie swojemu ojcu, którego reprezentuje Jim, konfrontować się ze wszystkimi trudnymi uczuciami, które sam przeżywał po jego śmierci. Vann pisze bebechami, ale jednocześnie na chłodno. Rozważnie kieruje ostrze tam, gdzie mogłoby ojca najmocniej zaboleć. Wbija bagnet, a potem go przekręca.
Niewiele jest w tych opowieściach empatii wobec cierpiącego emocjonalnie ojca. Jest za to David-Roy, dziecko z poczuciem krzywdy i zbyt dużym, jak na jego możliwości, poczuciem odpowiedzialności. Roy nie rozumie ojca, jego zachowanie często napawa go strachem. Jednak ten zbyt wiele dla niego znaczy (jak dla każdego dziecka zresztą), by Roy potrafił się od niego odciąć. Usilnie próbuje, na dostępne mu sposoby, złapać z nim nić porozumienia lub przynajmniej utrzymać go w dobrym humorze. Często wykazuje się przy tym większą dojrzałością niż dorosły, któremu z trudem przychodzi opuszczenie swojego pancerza depresji, umocnionego przez urazę, poczucie krzywdy i własną nieomylność. „Może bym się poddał, gdyby nie to, że był jedynym moim ojcem na całym świecie, marną pozostałością po wszystkich tych zalotnikach i potencjalnych zalotnikach. Działałem z tym, co miałem” – mówi Roy. Jest jednak dzieckiem i w tej relacji to rodzic powinien być odpowiedzialny za niego, nie odwrotnie. Ale ten nie daje rady.
W Legendzie o samobójstwie nie ma sentymentalizmu, ani tkliwej zadumy, z jakimi zwykle mówi się o zmarłych. Jest za to mnóstwo złości i żalu. I oskarżenie wobec rodzica: zobacz, przez co musiałem przez ciebie przechodzić i jakim byłeś mięczakiem. W jednym z wywiadów David Vann mówił, że dominującym uczuciem, towarzyszącym mu po śmierci ojca, była wściekłość. Przez pierwsze trzy lata utrzymywał, że ojciec zmarł na raka.
Kiedy jednak już wybrzmi wściekłość, kiedy wykrzyczy się pretensje, przychodzi moment na zadanie sobie pytania: co dalej? Dorosły Roy wciąż jest pełen złości, choć już wie, że nie będzie mógł jej w sobie wiecznie podtrzymywać, zwłaszcza gdy zaczyna poznawać prawdę o ojcu. W jednym z ostatnich opowiadań pojawiają się u niego pewne przebłyski zrozumienia, ale na razie jeszcze nie jest w stanie dopuścić ich do siebie, wciąż mocno skupiony na własnym bólu.
Być może był w pewnym sensie samotny. Nie chciałem dalej tak myśleć. Moje współczucie dla ojca do tego momentu ograniczało się do traktowania go jak faceta, który wprawdzie sam też cierpiał, ale wszystkim dookoła sprawił ból, którego można było uniknąć. Nie zamierzałem tego współczucia pogłębiać.
Legenda o samobójstwie to książka, którą silnie się przeżywa i którą długo się pamięta. Jej osią jest relacja między ojcem i synem, przedstawiona w nieoczywisty sposób. Zamiast miłości uwypuklone są cierpienie, rozpacz, strach, osamotnienie. To książka, którą Vann musiał napisać, by pójść naprzód ze swoim życiem. Opisy samobójstwa i jego następstw są często dosłowne, dosadne wręcz. Dla niektórych może być to wadą – nie ma tu bowiem poetyckości i licznych pięknych metafor.
Vann nie pozostawia za wiele miejsca na domysły. Być może dlatego książka przez dziesięć lat przeleżała w szufladzie, zanim ktokolwiek zdecydował się ją opublikować. Co nieco mówi to o tabu panującym wciąż wokół samobójczej śmierci – nie literacko-romantycznej, ale desperackiej i poniekąd banalnej, którą zadaje sobie człowiek uwięziony w pułapce bez wyjścia, jaką staje się dla niego emocjonalne cierpienie. Czyli takiej, którą najciężej jest pojąć.
Autorzy Pauzy, o których mowa w recenzji
O AUTORZE
David Vann to autor opowiadań i powieści wydanych w ponad dwudziestu językach, a także laureat czternastu nagród literackich. Pisarz znany jest już w Polsce za sprawą czterech powieści: Legenda o samobójstwie (2018), Brud (2019), Halibut na Księżycu (2021) i Komodo (2022), jak również kilku wizyt w Polsce: na Festiwalu Conrada w Krakowie w październiku 2018 roku, w Big Book Cafe w grudniu 2018 roku (spotkanie prowadziła Dorota Masłowska) oraz w Nowym Teatrze w Warszawie w październiku 2019 roku. Wszystkie spotkania cieszyły się ogromną frekwencją, a Vann już od pierwszej książki (która była też pierwszą książką wydaną przez Wydawnictwo Pauza), pomimo niełatwej tematyki swoich opowieści zachwycił polskich czytelników.
W 2024 ukaże się reporterski esej Vanna, Ostatni dzień na Ziemi, dzięki któremu możemy ocenić zmysł dziennikarski pisarza, znanego nam dotychczas tylko z fikcji literackiej.
Wszystkie książki Davida Vanna przekłada z angielskiego Dobromiła Jankowska.
Zdjęcie autora: Copyright © Susanne Schleyer/autorenarchiv.de
Książki Pauzy wspomniane w recenzji
Promocja