(…) Magariel poświęca najwięcej uwagi swoim dwóm dorastającym bohaterom, w tym oczywiście narratorowi, ale także ojcu. I chwała mu za to, bo dzięki temu człowiek uzależniony, brutalny i, zdawałoby się, całkowicie pozbawiony skrupułów, zostaje odczarowany. Jest kimś więcej, niż potworem. To mężczyzna o duszy dziecka, którego przerasta dorosłe życie. Kochający ojciec, nad którym władzę przejmują najgorsze instynkty. Jest wiecznie głodny, a jego potrzeby przeważają nad potrzebami dzieci – jedzeniem, edukacją, poczuciem bezpieczeństwa. Gdy chłopcy zostają zmuszeni, by dorosnąć jak najszybciej, ojciec cofa się do lat, w których zamykał się w swoim pokoju i beztrosko korzystał z życia. Nietrudno go nienawidzić, ale można mu także współczuć. I za to autorowi należą się ogromne brawa.
Chociaż Nasz chłopak nie uchronił się od pewnych mankamentów, jak dość schematyczne rozwiązanie konfliktu pomiędzy matką i dziećmi, nie da się ukryć, iż jest to spektakularny debiut i przede wszystkim doskonała historia o dysfunkcyjnej rodzinie, opowiedziana z punktu widzenia dziecięcego obserwatora. Magariel poradził sobie nie tylko z uchwyceniem wielu zależności pomiędzy przemocowym ojcem a jego synami, matką, mężem i dziećmi, ale także między samymi chłopcami, braćmi, którzy odnajdują siłę w sytuacji granicznej. Jest to także portret wewnętrzny – historia jednego chłopca, który ponad wszystko chciał przystawać, chciał być częścią grupy. Tak, to wszystko mieści się w tej niepozornej książeczce. Może i Nasz chłopak ma niewiele stron, jednak nie brak mu ogromnej siły rażenia. (…)
