(…) gdy przedrzemy się już przez poziom znaczeń dosłownych, związanych z przemocą, dochodzimy do najważniejszej warstwy powieści — przerażającego obrazu świata bez kobiet. Albo raczej świata, w którym kobiety pełnią rolę całkowicie marginalną. Matka nie jest w stanie pomóc synom, bo jest za słaba. Przygodnie poznane kobiety to przelotne kochanki, które uciekają, gdzie pieprz rośnie (o ile mają w ogóle okazję zorientować się w sytuacji, bo czasami są całkowicie ignorowane). Taki świat jest koszmarem, zrodzonym się w umyśle faceta-tyrana, który w gruncie rzeczy jest po prostu niedojrzałym chłopcem, przedwcześnie przepotwarzonym w ojca. Nie ma dla niego współczucia, nie ma odpuszczenia grzechów. I dobrze, bo nie zasługuje. Czy z jego synami będzie podobnie? Magariel nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
W jednej z opinii cytowanych przy promocji książki na stronie autora czytamy, że książka jest i straszna, i zabawna. Ja w niej humoru nie znalazłem. Ale to na pewno wartościowa rzecz, przede wszystkim ze względu na radykalne ograniczenie formy — w czym przypomina Legendę o samobójstwie, z którą wystartowało Wydawnictwo Pauza. Czekam na kolejne teksty wydanie pod tym szyldem. Warto dodać, że obie książki przełożyła Miłka Jankowska, której również kibicuję — dobre książki, dobry przekład, jest nadzieja na kolejne ważne lektury.(…)
- Piotr Kopka, Literatura sautée