„Czekaj, mrugaj Gunnhild Øyehaug też jest OK, a w dodatku jest napisana w dobrym stylu. Zamiast przytłaczającego mądrzenia się i nadmiernego przeestetyzowania w stylu Cabrégo dostajemy raczej czarujące historie miłosno‐egzystencjalne, opowiadane z kobiecego punktu widzenia. Tak mniej więcej w stylu ambitnych komedii romantycznych albo lżejszych filmów z Sundance. Umówmy się, że to jest w porządku.”
