(…) „Nasz chłopak”, zeszłoroczny debiut Daniela Magariela, jest powieścią wstrząsającą. Świadomie sięgam po określenie do cna zużyte przez zawodowych blurbystów. Magariel z ogromnym wyczuciem i znawstwem – narrację prowadzi z perspektywy młodszego syna – odtwarza psychikę zmanipulowanego, straumatyzowanego dziecka, które rozpaczliwie próbuje znaleźć sens w otaczającym go brutalnym chaosie. Chłopiec z mozołem uczy się odróżniać wroga od ofiary, tego, kogo winien kochać, od tego, przed kim należy uciekać.
Najtrudniej pozbyć się z głowy uwielbienia dla ojca, odebrać mu swoją miłość. Ale właśnie te uczucia uniemożliwiają krytyczne spojrzenie na tyrana w masce przyjaciela i zanegowanie rzeczywistości uporządkowanej jego naukami. Wiarygodność psychologiczną – wraz z takimi bonusami jak mroczny komizm, wciągająca opowieść, Ameryka połowy lat 90. – osiąga Magariel dzięki konsekwentnemu posługiwaniu się precyzyjnym, oszczędnym stylem i nierozrzutnej gospodarce efektami językowymi i opisami przemocy, skutków uzależnienia, rzadkich chwil spokoju i piękna. „Nasz chłopak” to Raymond Carver na małym sterydzie – George Saunders minus poziom meta i słowotwórstwo. (…)
- Łukasz Najder, Dwutygodnik